N-gine DMP Karpacz, czyli trzy warki strong w reklamówce
Po sobotnich treningach miałem lekki "absmak", bo co chwilę ktoś lądował na dachu i jak tylko znalazłem miejsce dogodne,
to przerwa techniczna... Do tego wszystko się opóźniało i tak stojąc, dopadła mnie niecierpliwość i postanowiłem spasować.
Spasowałem i poszedłem focić Lawiniarzy. No więc w góry, a tam mgła i piździ, jak to w Polsce we wrześniu...
Lawiniarze okazali się mało spektakularni, bo połowa zatrzymała się w Strzesze na browara, spora część spacerem
schodziła do Samotni, w sumie to ścigało się kilku, a kilku zbiegało, bo wyraźnie nie wiedzieli jak się zatrzymać bez gleby...
W nocy Adamek przegrał...
Kompletnie zdruzgotany psychicznie porażką Adamka, w niedzielę wróciłem na "oglądarę" driftu.
Słońce paliło bezlitośnie, but się przyklejał do asfaltu, a spodzień do dupy... jak to w Polsce we wrześniu...
Chłopaki pojeździli, kibice jak zawsze się na!ebali, orgowie chodzili wku!wieni, bo musieli gonić na!ebanych,
a sami napić się nie mogli, przypadkowi turyści jeszcze bardziej wku!wieni, bo kibice wykupili cały zapas browarów i reklamówek...
A ja pośród tego wszystkiego zrobiłem kilka zdjęć. Oczywiście "zorką numer pięć"...
Szacun dla Piotra Kałużyńskiego za "look&feel":
PS.
Aha, jakby ktoś nie skumał interfejsu na mojej stronie ? galeria zdjęć jest w menu po prawej